Staropolskie obchody Nowego Roku i karnawału

Autor: Anna Wójciuk

histmag.org

STAROPOLSKIE OBCHODY NOWEGO ROKU I KARNAWAŁU

W czasach staropolskich Nowy Rok i karnawał obchodzono wesoło, uciesznie, beztrosko i hucznie. Bawiono się ponad wszelką miarę, a zewsząd rozbrzmiewała muzyka. By urozmaicić biesiadę, odbywało się wiele specjalnych wróżb i pełnych fantazji zabaw.   

W dawnej Polsce powszechne było przysłowie: „Nowy Rok jaki, cały rok taki”. Z tego powodu w ostatnim dniu roku staropolska społeczność stroniła od wszelkich trosk, unikała kłopotów, czyniła wróżby, zapraszała duchy przynoszące dobrodziejstwo oraz przygotowywała się do zabawy sylwestrowej. Noworoczna zabawa – według ludowych wierzeń – była symbolem odrodzenia i przebudzenia do życia po długiej, srogiej zimie, gdy wszystko pozostawało w uśpieniu.

Staropolski sylwester i Nowy Rok

Ważnym zwyczajem praktykowanym w sylwestra było przygotowywanie obrzędowego pieczywa o różnych kształtach. Częstowano nim wszystkich domowników, sąsiadów i gości. Kawałki dawano również zwierzętom. Czynność ta miała oczywiście charakter symboliczny i magiczny. Wśród staropolskiego społeczeństwa utarło się przekonanie, że obrzędowe pieczywo przygotowane w ostatnim dniu mijającego roku przyniesie zdrowie, szczęście i pomyślność w hodowli.

Noworocznego dobrobytu doszukiwano się również we wróżbach. Ze względu na to, że w dawnej Polsce wierzono w różne przesądy, przepowiednie i zaklęcia, sylwestrowej nocy przypisywano niezwykłą moc, pozwalającą poznać swoją przyszłość. Paleta staropolskich wróżb była dość szeroka. W rozmaity sposób próbowano zobaczyć, co w najbliższym czasie planuje zesłać los. Organizowano więc wróżebne seanse, w których najchętniej brały udział niezamężne panny. Z niecierpliwością wypatrywano przyszłego męża, gdyż staropanieństwo w dawnej Polsce było źle postrzegane. W poznaniu kawalera miały pomóc wróżby. Jedna z nich dotyczyła przynoszenia drewna na opał. Wierzono, że panna, która przyniosła parzystą liczbę drwa, w nowym roku wyjdzie za mąż. Popularny był także zwyczaj wróżenia z roztopionego wosku lub ołowiu. Rzucano również butami. Panna, stojąc lub siedząc tyłem do drzwi, rzucała przez ramię but. Na szybkie zamążpójście można było liczyć wtedy, gdy but upadł noskiem do drzwi. Powszechną magiczną praktyką było też wpatrywanie się w lustro. Panny wierzyły, że w sylwestrową noc w zwierciadle ujawni się sylwetka przyszłego męża.

W czasach staropolskich dużą uwagę przywiązywano do pogody. Zgodnie z dawnymi wierzeniami, aura w pierwszym dniu stycznia wpływała na powodzenie w polowaniach i plonach. Pożądany był dzień mroźny, ponury, pochmurny i szary. Uważano, że tylko taka pogoda przepowiada dobre łowy i urodzaj. Poza tym śnieg wróżył dobre rojenie się pszczół, a szron i wiatr to obfitość owoców.

Popularne było również składanie noworocznych życzeń i wręczanie podarków. Zgodnie ze staropolską tradycją, aby otrzymać noworoczny prezent, należało złożyć życzenia osobie obdarowującej. Warto podkreślić, że do życzeń noworocznych przywiązywano wielką wagę. Wierzono, że gdy płynęły one ze szczerego serca, wkrótce mogły się spełnić. Zgodnie ze staropolskim zwyczajem bogate warstwy społeczne składały życzenia osobom biedniejszym, panowie i gospodarze wyrażali serdeczności sługom, kawalerowie przychodzili z powinszowaniami do panien, a dzieci życzyły wszystkiego najlepszego rodzicom. Najczęściej życzono sobie długowieczności, zdrowia, dostatku, pomyślnych plonów i szczęścia w małżeństwie.

W przypadku prezentów również przyjęła się odpowiednia hierarchia. Władca wręczał prezenty dworzanom, wielcy panowie i gospodarze obdarowywali służbę, a rodzice dawali podarunki dzieciom. Wśród staropolskich darów znajdowały się m.in. zwierzęta hodowlane i domowe, stroje, dodatki do ubioru i obuwie, broń biała i palna, puchary oraz kielichy, różne trunki, domowe wyroby kucharskie, słodycze itd. Warto zapamiętać, że w dawnej Polsce nie było zwyczaju wręczania prezentów w czasie Świąt Bożego Narodzenia. Zwyczajowo podarkami obdarowywano się w Nowy Rok.

Nowy Rok rozpoczynano wcześnie rano, aby zażyć noworocznej kąpieli. Do miski należało wlać zimną wodę oraz położyć srebrny pieniądz na jej dnie. Następnie dokładnie wymywano całe ciało. Ta czynność miała charakter symboliczny. Kąpiel miała zapewnić zdrowie, dostatek i urodę.

Inne ludowe wierzenia wiązały się z noworocznymi odwiedzinami. Z niecierpliwością czekano na wizyty mężczyzn. Wśród staropolskiej społeczności utarło się przekonanie, że wkraczający do domu mężczyzna przynosi ze sobą szczęście i błogosławieństwo dla domowników. Wierzono również w moc noworocznego chleba. Niemal w każdym dworze i domu w pierwszym dniu nowego roku kładziono na stole pokaźny bochen świeżego chleba. Zwyczaj ten miał uchronić domowników przed biedą i głodem.

W Nowy Rok można było spotkać też kolędników i noworocznych przebierańców, odwiedzających dwory i domy. Podczas gościny składali gospodarzom najserdeczniejsze życzenia, śpiewali kolędy, wystawiali humorystyczne przedstawienia oraz płatali gospodarzom różne psikusy. Od razu wiadomo było, w którym dworze lub domu są kolędnicy i noworoczni przebierańcy, ponieważ z miejsc tych dobiegał hałas oraz głośne śmiechy. Warto zapamiętać, że odwiedziny kolędników i przebierańców ukazywały charakter gospodarza. Staropolska społeczność była przekonana, że życzliwe przyjęcie tego typu gości, wręczenie im podarunków i datków za złożone życzenia udowadnia troskę pana domu o rodzinę i gospodarstwo.

Staropolski karnawał, czyli tańce, hulanki i swawole

Nazwa karnawał wywodzi się z tradycji zachodnioeuropejskiej i oznacza: pożegnanie mięsa, a dokładniej zakończenie spotkań towarzyskich, zabaw i rozrywek. Nadchodził Wielki Post, dlatego należało wybawić się, by żadne złe moce nie kusiły do złamania postnych tradycji i zwyczajów. Krótko mówiąc, staropolski karnawał był barwny, huczny i krzykliwy. Był to czas swawoli, nader sutych uczt, kolorowych bali, paradnych maskarad, zimowych kuligów oraz swatów, zaręczyn i ślubów.

Słynne były staropolskie spotkania towarzyskie i bale, podczas których dyskutowano, żartowano, grano w karty, pijano trunki, jedzono ponad miarę oraz żarliwie biesiadowano do białego rana. Taniec był nieodłącznym elementem zabawy karnawałowej. Tańczono niemalże wszędzie, na królewskim dworze, w magnackich pałacach, na dworach i dworkach, w domach i chatach, karczmach, ulicach i na rynkach. Muzykanci grali, śpiewacy śpiewali, reszta tańczyła, wyklaskując rytm tańca. Na dworach królewskich, magnackich i szlacheckich dominowały tańce dostojne, majestatyczne, wolniejsze. Zupełnie inaczej było w domach chłopskich i karczmach. Tutaj górowały tańce energiczne, skoczne o szaleńczo szybkim rytmie. W każdej warstwie społecznej powszechne było tworzenie tanecznego łańcucha, poruszającego się w rytm muzyki i śpiewu. Czasami karnawałowy taniec urozmaicały występy wędrownych kuglarzy i błaznów.

Taniec był nie tylko przyjemnością. Odgrywał również istotną rolę w zalotach. Gotowi do ożenku kawalerowie zapraszali do tańca panny, które sobie upodobali. Była to znakomita okazja do bliższego poznania wybranki. Rodziny młodych kobiet uważnie przyglądały się kandydatom. Ten, który przypadł im do gustu, mógł starać się o rękę panny. Karnawał wśród staropolskiego społeczeństwa uchodził za czas swatania młodych par. Była to znakomita okazja do wydania córki za mąż. Nie zawsze jednak zaloty kończyły się powodzeniem. Starający się o rękę panny kawaler musiał pochodzić z szanowanej rodziny, posiadać odpowiedni majątek i dobre maniery.

Podczas karnawałowych dni organizowano wiele rozmaitych rozrywek. Wśród najpopularniejszych zabaw wymienić można maskarady. Były to zabawy, w których brały udział wszystkie warstwy społeczne, dzięki czemu przedstawiciele niższych stanów mogli przebywać wśród możnego towarzystwa. Krótko mówiąc, wszyscy bawili się ze wszystkimi. Niemniej jednak, aby uczestniczyć w maskaradzie, należało zasłonić całą twarz maską. Był to zwyczajowy obowiązek. Najmodniejsze maski wyrabiali krakowscy rzemieślnicy. Nie każdy mógł sobie na taką maskę pozwolić, nie zniechęcało to jednak do uczestnictwa w maskaradach. Maski tworzono własnoręcznie, a ich wygląd zależał od talentu. Poza tym dla uciechy, oprócz masek, zakładano też różne przebrania, przy czym szczególną popularnością cieszyła się tzw. zamiana płci. Wówczas mężczyźni przebierali się w stroje kobiet, a kobiety zakładały ubrania męskie. Przebierano się także w szaty duchownych, królów i książąt.

Organizowano także kuligi, które były barwną zimową przygodą z muzyką i śpiewem, a czasem z przebierankami. Konie ciągnęły sanie, muzycy wygrywali rytm na instrumentach, a paradnie przebrani uczestnicy kuligu śpiewali różne, zabawne piosenki. Kuligi w szczególności upodobały sobie wyższe stany społeczne: władcy, magnaci i szlachta. Niemniej jednak bawili się wszyscy, i bogaci i biedni. Kulig był znany w każdej warstwie społecznej. Zawsze brało w nim udział wiele osób. By uchronić się przed niepotrzebnym zamieszaniem, wybierano starostę kuligu, który wyznaczał trasę. Droga prowadziła przy domostwach. Sygnałem rozpoczynającym zabawę było rozesłanie wśród uczestników kuligu zakrzywionej laski.

Istotą kuligu, oprócz dobrej rozrywki, były odwiedziny krewnych, sąsiadów i przyjaciół. Goście, zbliżając się do czyjegoś domu, który zamierzali odwiedzić, krzyczeli: „Ej, kulig, kulig!” lub „Kulig jedzie, zje, wypije i pojedzie!” Okrzyk ten był znakiem dla gospodarza, że biesiadnicy są już blisko. Uczestnicy kuligu zawsze byli serdecznie przyjmowani. Po wielu uprzejmościach, rozmowach i poczęstunku, zachęcano gospodarzy do przyłączenia się do tej karnawałowej rozrywki. Uważano, że im więcej uczestników kuligu, tym weselej i zabawniej.

Zapusty – ostatnie dni karnawału

Zapusty, inaczej ostatki, były to trzy ostatnie dni karnawału, które nazywano dniami Bachusa. Zabawa w tym czasie trwała niemal bez końca, a na staropolskich stołach znajdowały się tylko tłuste i słodkie potrawy, takie jak: słonina, boczek, naleśniki i racuchy na słodko, kuliste ciastka drożdżowe przypominające pączki itp. W bogatszych domach przygotowywano ostatnią karnawałową kolację z pieczywem, nabiałem i różnie przyrządzonymi rybami. Spożywano ją o północy. Czas zabawy żegnano również piosenkami wychwalającymi karnawałowe przyjemności i obfitości stołu.

W miastach i we wsiach odbywał się barwny pochód przebierańców. Rozbawiali oni domowników humorem, sztuczkami, śpiewem i tańcem. Odwiedzając pobliskie gospodarstwa, recytowali żartobliwe wiersze i przymilali się do gospodarzy, by otrzymać poczęstunek i podarunki. Społeczność staropolska, słynąca z gościnności i szczodrości, zawsze życzliwie przyjmowała gości, tak więc karnawałowi przebierańcy również byli mile widziani. Powszechnie wierzono, że wraz z nimi do domu przychodzi szczęście i pomyślność, a prowadzone przez nich zabawy pobudzają do życia przyrodę.

By hucznie zakończyć karnawał, organizowano bale i przyjęcia. Najbardziej widowiskowe, wystawne i słynne bankiety odbywały się na królewskim dworze oraz w magnackich i patrycjuszowskich posiadłościach. Zabawy najbogatszych wyróżniały się m.in. licznością i wykwintnością serwowanych dań, wielością muzyków grających nietuzinkową muzykę oraz rozmaitością rozrywek. Biedniejsze warstwy społeczne, naśladując najbogatszych panów, również organizowały zabawy taneczne, które odbywały się w pobliskich karczmach oraz miejskich i wiejskich domach i chatach.

Warto zapamiętać, że ostatnie dni karnawału obchodzono nader hucznie, ponieważ nadchodził Wielki Post, który trwał czterdzieści dni. Był to czas pokuty i duchowych przygotowań do Świąt Wielkanocnych. Zakazane były głośne zabawy i spotkania towarzyskie. Powinnością każdego chrześcijanina było odpowiednie przygotowanie się do Świąt Zmartwychwstania Pańskiego poprzez wykonanie rachunku sumienia w spokoju, ciszy i zadumie. Karnawał był czasem przejścia od beztroskiej zabawy do ciszy i zadumy pozwalającej przygotować się do Świąt Wielkanocnych.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Skip to content