Afera Phonegate. Jak nas okłamują producenci telefonów komórkowych

instytutsprawobywatelskich.pl

AFERA PHONEGATE. JAK NAS OKŁAMUJĄ PRODUCENCI TELEFONÓW KOMÓRKOWYCH

Z dr. Markiem Arazi rozmawiamy o wycofaniu iPhone’a 12 ze sprzedaży we Francji, aferze „Phonegate” i ukrywaniu szkodliwego oddziaływania smartfonów na nasze zdrowie.

Marc Arazi Lekarz, doktor medycyny. Od 2016 roku alarmuje ws. zagrożenia zdrowia związanego z naszą nadmierną ekspozycją na fale emitowane przez telefony komórkowe – skandal zdrowotny i przemysłowy „Phonegate”. Od 2018 r. współzałożyciel i przewodniczący organizacji pozarządowej „Alerte Phonegate”. W 2020 r. opublikował książkę „Phonegate”. Na temat zagrożenia przemawiał m.in. w Parlamencie Europejskim, Parlamencie Włoskim, Radzie Miasta Krakowa, w Niemczech, Wielkiej Brytanii i USA. O jego działaniach informowały media francuskie i międzynarodowe.

Sonia Priwieziencew: Od 2016 roku nagłaśnia Pan fakt, że producenci telefonów komórkowych okłamują nas w sprawie ryzyka związanego z korzystaniem z komórek. Napisał Pan o tym książkę i założył stowarzyszenie „Alerte Phonegate”. Dużo mówi się o 5G, ale Pana zdaniem bezpośrednie ryzyko znajduje się bliżej nas – są nim telefony komórkowe. Dotyczy ono pomiarów promieniowania cieplnego, emitowanego bezpośrednio w pobliżu naszych ciał i pochłanianego przez nasze tkanki – znanego jako SAR [1] – specyficzny współczynnik absorpcji. Chociaż jestem wyczulona na problem częstotliwości radiowych, nie wiedziałam, że takie pomiary istnieją. Tymczasem we wrześniu 2023 roku ANFR [2] – Francuska Agencja Częstotliwości Radiowych – nakazała wycofanie iPhone’a 12 z francuskiego rynku właśnie z powodu przekroczenia norm SAR [3].

Marc Arazi: Ludzie, których niepokoi 5G, myślą przede wszystkim o stacjach bazowych.

    Moim zdaniem najważniejsza do zrozumienia i przekazania informacja jest taka, że głównym źródłem zagrożenia dla ludzi nie są stacje bazowe, nie jest Wi-Fi, nie mierniki Linky [4], ale telefony komórkowe.

Zrozumienie tego jest już dużym krokiem naprzód, ponieważ, jak wiadomo, większość ludzi jest non-stop przyklejona do swoich telefonów, uzależniona od nich.

Szczególnie dzieci i młodzież.

Dotyczy to wszystkich, a szczególny niepokój budzi w odniesieniu do dzieci, młodzieży i kobiet w ciąży. Dzisiaj to powszechne zjawisko. Dorośli mogą mieć nawet dwa lub trzy telefony komórkowe – do pracy, do użytku prywatnego… Mamy do czynienia z sytuacją, która ewoluowała bardzo szybko w ciągu ostatnich 30 lat i wciąż przyspiesza.

Po pierwsze, musimy przypomnieć ludziom: „OK, ważna jest świadomość problematyki zdrowotnej, jeżeli chodzi o fale radiowe i częstotliwości, ale pierwsza rzecz, której musimy być świadomi, dotyczy zagrożenia ze strony samego urządzenia – telefonu komórkowego”. To musi być główne przesłanie. To może być główny wniosek całej naszej rozmowy, ponieważ w skandalach, w których mamy do czynienia ze skomplikowanymi tematami, na przykład kiedy mówimy o rolnictwie, pestycydach, rozwiązania są niezwykle złożone, a często trudno je znaleźć. W przypadku naszego problemu mamy proste, darmowe rozwiązanie.

Na tym polega paradoks tego prawdziwego skandalu „Phonegate”.

    Ludzie nie do końca rozumieją, gdzie leży ryzyko i że mają do dyspozycji proste rozwiązanie: „Nie będę utrzymywać telefonu komórkowego w kontakcie z moim ciałem”.

Ani w kontakcie z głową, ani w kontakcie z tułowiem, ani w kieszeni. Kładę telefon trochę dalej. Nie mówimy o metrach, mówimy o centymetrach.

Trudno zrozumieć, że nie zostaliśmy poinformowani o ryzyku zdrowotnym i że kilka centymetrów podczas codziennego korzystania z telefonu komórkowego robi taką różnicę.

Nawet kilka milimetrów robi kolosalną różnicę.

Proszę wytłumaczyć, o co dokładnie chodzi w skandalu związanym z telefonami komórkowymi i jak do niego doszło ?

Pomysł przemysłowców i inżynierów był wyjątkowo inteligentny i błyskotliwy: „Będziemy łączyć ludzi niemal na całym świecie i połączymy ich w każdych możliwych warunkach”. Aby to osiągnąć – bo to był sens komercyjny tego projektu – aby ludzie w to weszli, wszystko musiało działać, a łączność musiała być doskonała. Producenci powiedzieli sobie: „Naszym priorytetem jest wydajność i łączność”.

    Nowe Eldorado musiało być uregulowane w sposób wygodny, elastyczny i w konsekwencji stało się to kosztem zdrowia i bezpieczeństwa użytkowników.

Rzekłbym nawet, że to fałszywa regulacja, dostosowana wyłącznie do potrzeb przemysłu.

Łączący się telefon ma niebezpieczny wpływ na nasze ciała?

Najważniejszym elementem w architekturze telefonów przeznaczonych do sprzedaży jest współczynnik SAR, czyli Specific Absorption Rate. Określa on ilość energii, jaką emituje telefon podczas łączenia się maleńkich anten, które są w nim zamontowane, z antenami przekaźnikowymi.

    SAR to technologiczna alchemia obejmująca oprogramowanie optymalizujące wydajność telefonu i poziom energii, jaką łącząc się, generuje telefon – telefon cały czas łączy się ze stacjami bazowymi, nie tylko w trakcie rozmowy.

Jest to efekt termiczny, efekt mikrofali telefonu.

Czyli efekt mikrofalowy telefonu jest szkodliwy dla zdrowia? Czy naukowcy się z tym zgadzają?

Tak. Bardzo ważne jest powiedzenie, że istnieją przepisy oparte na konsensusie naukowym i ryzyku termicznym. Nadal trwa debata na temat tak zwanych skutków nietermicznych, ale istnieje konsensus co do efektu termicznego, efektu mikrofalowego – tj. wpływu ciepła.

Konsekwencją emitowanego ciepła może być uszkodzenie genów na poziomie komórkowym. Długoterminowe szkodliwe oddziaływanie na geny generuje ryzyko powstawania guzów, bezpłodności, nowotworów itp. Istnieją również zagrożenia biologiczne związane z efektami nietermicznymi.

W latach 90. producenci wprowadzili regulacje oparte wyłącznie na aspekcie termicznym, co do którego istniał konsensus.

Ryzyko termiczne, związane z korzystaniem z telefonów komórkowych, zostało wystarczająco rozpoznane, aby wprowadzić przepisy na tej podstawie?

Dokładnie! Na całym świecie władze publiczne wprowadziły regulacje oparte wyłącznie na pomiarach energii cieplnej, wyrażanej przez współczynnik SAR.

Jednakże, aby zapewnić, że te przepisy umożliwią producentom sprzedaż telefonów o wysokiej wydajności, organy regulacyjne, delikatnie mówiąc, szyły je bardzo grubymi nićmi. W taki sposób, że ostatecznie wyświetlany SAR jest, powiedziałbym, fantazyjnym SAR, nierzeczywistym, a przede wszystkim nie chroni bezpieczeństwa użytkowników.

Moim zadaniem i naszej organizacji pozarządowej było pociągnięcie za te nici i pokazanie, w jaki sposób producenci celowo zniekształcali pomiary i wprowadzali ludzi w błąd odnośnie do ich prawdziwego poziomu ekspozycji.

    W Europie istnieje limit, norma SAR, którą możemy podać, wynosi dwa waty na kilogram dla głowy i tułowia. Dla kończyn są to natomiast cztery waty na kilogram, mierzone dla dziesięciu gramów tkanki (ludzkiego ciała).

W rzeczywistości jednak, gdy przeanalizujemy sposób pomiaru teoretycznego współczynnika SAR, zdamy sobie sprawę, że rzeczywisty poziom ekspozycji użytkowników będzie znacznie przekraczał poziomy, których nie wolno przekraczać. Mamy więc do czynienia z czymś, co nazwałbym powszechnym oszustwem wobec użytkowników i konsumentów oraz wystawieniem ich na promieniowanie przekraczające normy na podstawie przepisów, które to umożliwiły. Odpowiedzialni są za to producenci, ale także organy regulacyjne i rządy.

Jak wiadomo, najważniejsze w skandalu są dowody. Przede wszystkim zmusiliśmy francuski rząd do opublikowania danych, które stanowią niepodważalny dowód tego oszustwa.

Skąd pochodzą normy, limity SAR. Czy każdy kraj ustala je samodzielnie, jak to działa?

Istnieją trzy główne obszary geograficzne. Obszar FCC, czyli powiązany z amerykańską Federalną Komisją Łączności [5], obejmuje 19 krajów, w tym Stany Zjednoczone, Kanadę, Indie i Japonię.

Następnie mamy część standardów wydanych przez ICNIRP [6] – Międzynarodową Komisję Ochrony przed Promieniowaniem Niejonizującym, tak zwaną „niezależną” organizację, uznaną przez WHO. W rzeczywistości jest to „łódź podwodna” przemysłu telefonicznego. Standardy ICNIRP są stosowane w około 130 krajach i przez nas w Europie.

W rzeczywistości standardy pochodzą z branży?

Tak, ponieważ zostały pierwotnie stworzone przez inżynierów. Mamy też trzeci obszar, którym jest były blok sowiecki, w tym Rosja. Mamy trzy bardzo różne zestawy przepisów.

Początkowo w Stanach Zjednoczonych użytkownicy byli znacznie lepiej chronieni przez standard FCC niż w Europie. Odkąd uruchomiliśmy alert, sytuacja niemal się odwróciła. Dzięki naszej akcji jesteśmy w trakcie wywierania presji na Europę, która przechodzi też na Stany Zjednoczone. Niedawno udzieliłem wywiadu na ten temat w amerykańskim kanale Children’s Health Defense TV [7].

Jak działają te pomiary i standardy SAR w Europie?

Podsumowując, są trzy elementy pomiaru. Kiedy chcemy zmierzyć czyjąś ekspozycję, SAR telefonu, pierwszym elementem jest odległość od źródła ekspozycji. Oczywiste jest, że w przypadku telefonów komórkowych źródło jest bardzo blisko ciała. Tymczasem jak mierzono współczynnik SAR w Europie? Telefon był mierzony niejako „lewitując”, co oznacza, że do czerwca 2017 r. znajdował się podczas mierzenia w odległości od 15 do 25 milimetrów od skóry.

Drugim elementem pomiaru jest ilość tkanki, ponieważ narażona na promieniowanie jest jakaś ilość tkanki. Służy do tego model komputerowy z manekinem. Mierzy się to w laboratorium na 10 gramach tkanki w Europie i jednym gramie w Stanach Zjednoczonych. Amerykanin był trzykrotnie lepiej chroniony niż Europejczyk przy tej prostej różnicy w standardach testowych od 1 grama do 10 gramów.

Trzecim aspektem jest czas ekspozycji. I to już zupełna granda, ponieważ pomiar trwa… sześć minut.

Jedynie sześć minut ekspozycji? To śmieszna ilość czasu.

W Stanach Zjednoczonych przy pomiarach SAR na „kończyny” mierzy się go przez 30 minut. To pięć razy dłużej niż w Europie. Ale to wciąż całkowicie nieadekwatne. Zwłaszcza młodzi ludzie mogą trzymać telefon komórkowy w kieszeni przez wiele godzin każdego dnia.

Sposób pomiaru SAR jest nierealistyczny, zarówno mierzona odległość, jak i czas ekspozycji nie mają nic wspólnego z faktycznym korzystaniem z telefonów komórkowych. Ponadto hipotetyczna ilość narażonych tkanek różni się między standardami amerykańskimi i europejskimi.

Tak, całkowicie nierealistyczny! Wkrótce wydamy „prawdziwy” kalkulator SAR, który jest owocem naszej pięcioletniej pracy [kalkulator wydano już po publikacji wywiadu. Dodaliśmy link do kalkulatora do naszego tekstu – przyp. red.] . Każdy, kto zna współczynnik SAR „producenta” swojego telefonu, będzie mógł w bardzo prosty sposób przełożyć go na rzeczywisty współczynnik SAR, wyliczony przez „Phonegate”.

W międzyczasie użytkownicy muszą zadowolić się pomiarami, które są nierealistyczne, standardami, które nie gwarantują naszego bezpieczeństwa i które w dodatku nie są przestrzegane.

Można to tak ująć. Nie są one przestrzegane – na przykład od 2018 roku francuska agencja (ANFR) została zmuszona do interwencji i sprawdzenia telefonów na rynku. Do tej pory 43 modele, w tym najnowszy iPhone 12, nie spełniły nawet tych najłagodniejszych przepisów.

Wracając do początków tej afery – odkrył Pan sprawę w 2016 roku. Stało się to dzięki opublikowaniu przez ANSES [8] (Francuska Agencja Bezpieczeństwa Sanitarnego Żywności, Środowiska i Pracy) raportu pokazującego, że normy zostały w wielu przypadkach przekroczone. Pomimo tych przekroczeń nie podjęto wówczas żadnych działań następczych.

W lipcu 2016 r. ANSES opublikowała raport na temat częstotliwości radiowych i zdrowia dzieci. W raporcie tym poinformowała, że „dziewięć na dziesięć telefonów komórkowych sprzedanych we Francji w 2015 r. nie spełniało norm”. Dziewięć na dziesięć telefonów komórkowych!

To bardzo dużo.

Tak. To była tylko jedna strona tego raportu. Kiedy go przeczytałem, pomyślałem, że to szaleństwo, a w tamtym czasie żadne media nie zareagowały. A potem chciałem zrozumieć, zobaczyć raporty z testów, na których opiera się raport ANSES, testów przeprowadzonych przez naszą krajową agencję częstotliwości (ANFR). ANSES zajmuje się zdrowiem, a ANFR jest odpowiedzialna za monitorowanie częstotliwości radiowych i kontrolę techniczną. I tu zaczyna się afera, ponieważ kiedy chcę uzyskać proste dane, widzę, że jest problem – nie mogę ich uzyskać, odmawiają mi ich udostępnienia.

Na szczęście francuskie ustawodawstwo gwarantuje, że w normalnych okolicznościach, gdy chcesz uzyskać dokumenty administracyjne, administracja musi ci je dostarczyć.

A prawdziwym skandalem jest odkrycie, że od 2012 roku do 2016 roku Krajowa Agencja Częstotliwości, która była zaniepokojona wydarzeniami, testowała telefony w odległości 0 mm i 5 milimetrów od skóry, zamiast w odległości 15-25 mm. I otrzymali bardzo niepokojące wyniki, mimo że pomiar nadal opierał się na 10 gramach tkanki i bardzo krótkim czasie ekspozycji wynoszącym 6 minut.

Dostęp do tych danych uzyskaliśmy dwa lata później po ciężkiej batalii prawnej. Tak więc pierwszą ważną bitwą, którą wygraliśmy, była bitwa o przejrzystość. Dwa lata zajęło mi zmuszenie francuskiego rządu do upublicznienia raportów z testów przeprowadzonych przez naszą krajową agencję ds. częstotliwości. To około czterystu raportów, które jasno pokazywały, że przez lata wszyscy byli nadmiernie narażeni na promieniowanie tych telefonów. Mamy więc bazę oficjalnych dokumentów, które zostały lub zostaną wykorzystane w sądzie.

    Ta historia zaczyna się w 2012 roku, ale w rzeczywistości problem nadmiernej ekspozycji użytkowników zaczął się 15 lub 20 lat wcześniej.

Dziś osiągnęliśmy prawdziwy postęp. Kiedy zaczynałem, kiedy zdałem sobie sprawę z tego, co się dzieje, czułem się osamotniony, a musiałem wyjaśnić to całemu światu.

Wykonał Pan niezwykłą pracę, zdobywając dowody i informując ludzi o tym oszustwie i zagrożeniu dla użytkowników, a ta praca trwa. W tym czasie założył Pan również stowarzyszenie „Alerte Phonegate”.

Dziękuję. Byłem współzałożycielem stowarzyszenia w 2018 roku. Człowiek czuje się bardzo mały, gdy ma do czynienia z całą branżą telefoniczną.

Kiedy odkryłem ten skandal, poprosiłem o radę przyjaciela, Aquilino Morelle, który był doradcą prezydenta Republiki François Hollande’a. Zapytałem go: „I co mam zrobić?”. Odpowiedział: „Słuchaj, możesz zostawić ten temat, ale źle będziesz się z tym czuł, albo załóż stowarzyszenie i zbierz wokół siebie ludzi”.

Założyłem więc „Alerte Phonegate”, a naszym celem było przede wszystkim wyjaśniać, informować i uzyskiwać dane. Dziś jest to akcja międzynarodowa.

W Kanadzie zmusiliśmy rząd i kanadyjską agencję do opublikowania pierwszych danych dotyczących około stu modeli telefonów komórkowych. W Szwajcarii okazało się, że nie istniał żaden element ochrony, ludzie i media zaczęli przekazywać te informacje, a w zeszłym tygodniu pojawiły się one we wszystkich szwajcarskich mediach. W Stanach Zjednoczonych, po dużym raporcie śledczym z 2019 r. – dziennikarza i laureata Nagrody Pulitzera, Sama Roe – w „Chicago Tribune” na temat SAR najlepiej sprzedających się telefonów komórkowych w USA (Apple, Samsung, Motorola), wszczęto pozwy zbiorowe przeciwko kilku producentom komórek.

Wracając do obecnej sytuacji w Europie, we wrześniu br. Polska Agencja Prasowa poinformowała, że Francja wycofuje z rynku kilka telefonów. Przyjrzyjmy się tym aktualnościom i sytuacji z IPhone’em 12.

    Wrzesień był bardzo pozytywny m.in. dzięki jednej z polskich europosłanek, Beacie Mazurek.

W czerwcu wysłaliśmy wiadomość do wszystkich europarlamentarzystów, aby poinformować ich o problemie z 42 modelami telefonów. Następnie Beata Mazurek wysłała zapytanie do Komisji Europejskiej, za co jesteśmy jej bardzo wdzięczni. Odpowiedź Komisji Europejskiej i Thierry’ego Bretona (komisarza ds. rynku wewnętrznego UE) była bardzo przychylna naszej sprawie. Przyznał on, że zarzuty „Alerte Phonegate” i ANSES są całkowicie uzasadnione, a niebezpieczne telefony muszą zostać usunięte z Europy.

Uznanie ryzyka przez Komisję Europejską i przekazanie tej informacji do wszystkich krajów członkowskich jest wyrazem docenienia pracy naszej organizacji pozarządowej na szczeblu europejskim.

Kilka dni później iPhone 12 został wycofany ze sprzedaży we Francji. Należy pamiętać, że urzędnicy testowali go przez około dwa lata. Czekali więc dwa lata, zanim podjęli działania. Przez ten czas użytkownicy pozostawali w zagrożeniu. Działanie organów publicznych jest przede wszystkim wynikiem presji, jaką wywieraliśmy na władze.

W 2019 r. pojawił się również inny raport ANSES, w którym agencja zakomunikowała, że: „nie tylko musimy mierzyć cały SAR w bezpośrednim kontakcie z ciałem, ale także musimy wycofać około 250 modeli telefonów komórkowych wprowadzonych na rynek przed czerwcem 2017 r.”. Tylko że przeszło to zupełnie niezauważone, myślę, że z powodu Covidu. We wrześniu 2020 r. Francja złożyła formalny sprzeciw do Komisji Europejskiej, twierdząc, że wszystkie telefony powinny być testowane w odległości zero milimetrów od ciała [9].

W kwestii iPhone’a 12 – ANFR zakomunikowała, że po aktualizacji iPhone 12 spełnia wymogi SAR dla kończyn, ponieważ zmierzyli, że wynosi 3,94 (W/kg) czyli tuż poniżej europejskiej normy 4 W/kg. SAR dla kończyn mierzy się w odległości 0 mm. Więc SAR iPhone’a 12 dla tułowia, gdyby go zmierzyć w odległości 0 mm, a nie 5 mm również by wyniósł 3,94 W/kg w pomiarach na 10 gramach tkanki. Norma dla głowy i tułowia to 2 W/kg.

A jeśli zmierzyć ten sam SAR tułowia przy użyciu amerykańskiego standardu na 1 g, a nie europejskiego standardu na 10 g [10], SAR tułowia byłby średnio trzy razy wyższy, co oznacza, że SAR tułowia iPhone’a 12 wynosiłby 12 watów na kilogram, sześć razy więcej niż zatwierdzony standard europejski (2 W/kg) i osiem razy więcej niż standard amerykański (1,6 W/kg). To prawdziwy SAR tułowia iPhone’a 12, gdyby był mierzony bardziej rygorystycznie i realistycznie.

Chociaż Francja i nasza agencja stwierdziły, że problem istnieje, wciąż jesteśmy daleko od reakcji pożądanej dla ochrony zdrowia użytkowników. Myślę, że gdy wszystkie organizacje to zrozumieją, połączą siły, aby w pewnym momencie użytkownicy mieli telefony bezpieczne dla ich zdrowia.

Żaden telefon komórkowy dostępny obecnie na rynku nie jest bezpieczny dla ludzkiego zdrowia. Żaden. W 2015 roku było to 9 na 10 telefonów.

Francja mimo wszystko jest jednym z niewielu krajów, które przeprowadzają testy w Europie i przekazują dane, nawet jeśli odbywa się to z oporem.

Myślę, że teraz inne kraje też zaczną to robić, ponieważ rośnie presja oddolna, i ze strony Francji. W Szwajcarii aktywiści podnoszą świadomość wybranych przedstawicieli, spotykają się z parlamentarzystami, mediami… Presja jest wywierana kraj po kraju.

Wróćmy do konsekwencji dla zdrowia – jest Pan lekarzem. Dlaczego zainteresował się Pan tym tematem?

Jestem lekarzem, ale już nie praktykuję. Początkowo byłem dyrektorem stowarzyszenia ekologicznego w moim mieście i zainteresowałem się częstotliwościami radiowymi po projekcie umieszczenia anteny tuż obok budynków szkoły, do której uczęszcza 2000 dzieci.

Jakie mamy obecnie dane na temat rzeczywistych konsekwencji dla zdrowia z powodu nadmiernej ekspozycji naszych tkanek na promieniowanie telefonów komórkowych ?

Ponownie posłużę się przykładem Francji. Wiadomość przekazywana przez media we Francji, ale także wszędzie indziej, brzmi: „Nie ma wzrostu zachorowań na raka mózgu. Gdyby nastąpił wzrost zachorowań na raka mózgu, to byśmy to zauważyli”. Ale liczby nie kłamią. W 2018 r. nasza inna agencja zdrowia publicznego, zwana Santé Publique France, opublikowała swój roczny raport na temat nowotworów.

    Odnotowano bardzo wyraźny wzrost liczby nowotworów mózgu, zwłaszcza tych najpoważniejszych.

W ciągu ostatnich 30 lat (okres odniesienia dla wzrostu korzystania z telefonów komórkowych) nastąpił czterokrotny lub większy wzrost najgroźniejszych rodzajów raka mózgu, tj. nieuleczalnego glejaka, we wszystkich grupach wiekowych. Średni czas przeżycia wynosi od 13 do 15 miesięcy.

Kilka liczb – w ciągu 20 lat nowotwory te były przyczyną około 50 tys. zgonów we Francji. Jaki procent z tych 50 tys. zgonów jest spowodowany telefonią komórkową? Nawet jeśli było to tylko 20%, jest to tragiczne. To dane publiczne. Co więcej, w swoim raporcie Santé Publique France wspomina między innymi o możliwym związku przyczynowym z korzystaniem z telefonów komórkowych.

Mimo to są „lekarze”, którzy nadal mówią w mediach: „Nie, nie ma wzrostu zachorowań na raka”. Nie ma w tym nic medycznego ani naukowego. Podobnie jest z amerykańskimi raportami Narodowego Programu Toksykologicznego (NTP), które omawiam w mojej książce. NTP ma absolutnie jasne stanowisko w swoich raportach na temat związku z rakotwórczością, są eksperci, publikacje naukowe, recenzje. A jednak pojawia się nagle ktoś z FDA [amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków – przyp. red] i mówi: „Nie, nie, to wszystko nieprawda, nie ma nad czym debatować”.

    Pewne jest, że istnieje nadmierna ekspozycja. Jednak nigdy tak naprawdę nie zmierzyliśmy dokładnie jej konsekwencji. Na to przyjdzie czas.

W pewnym momencie będziemy musieli zaakceptować myśl, że byliśmy latami narażeni na nadmierne promieniowanie, aby rozpoczęto właściwe badania i działania. W końcu do tego dojdziemy.

Tak, jestem o tym przekonana. A wracając do naukowców – czy istnieje również presja wywierana przeciwko naukowcom, którzy przeprowadzają tego typu analizy lub badania?

Oczywiście. Nie jestem naukowcem, ale widzę to, są niszczeni, psychicznie złamani, społecznie wyklęci. To obrzydliwe, co się robi.

Jak dotąd miałem szczęście, że nie zostałem bezpośrednio zaatakowany. Myślę, że nie chcieli wdawać się w bezpośrednią krytykę, ponieważ dane nie pochodzą ode mnie, ale z oficjalnych źródeł i są niepodważalne.

Tak, zauważyłam, że zamiast bezpośredniej krytyki używają dezinformacji, mówiąc: „Tak, ale tak czy inaczej, te standardy są i tak 50 razy niższe niż to, co jest naprawdę niebezpieczne”.

To wszystko kompletne wymysły, pewna retoryka. W rzeczywistości zmusiliśmy ICNIRP do uznania tego w swoich zaleceniach opublikowanych w 2018 roku. Współczynnik bezpieczeństwa 50 był oszustwem!

Nasuwa mi się porównanie waszych działań do prac profesora Seraliniego, który walczy o ujawnienie prawdy o pestycydach i ukrytych w nich toksycznych substancjach.

Profesor Seralini został zaatakowany ad hominem. Na razie nie chcą wchodzić z nami w taką formę walki. Myślę, że dojdą do tego w pewnym momencie, gdy nie będą mogli postąpić inaczej.

Jest to jednak faktycznie pierwszy skandal zdrowotny i przemysłowy, w którym przemysł przejął kontrolę nad mediami. Na przykład we Francji 50-60% mediów należy do przemysłu telefonicznego.

Ich strategie są bardzo specyficzne, to nowe strategie przemysłowe. Spotykamy się z tym w wielu dziedzinach. Na przykład – słuchając raportu na temat zmian klimatycznych z COP 28, dowiedziałem się, że jako tzw. prezydenta zjazdu mianowano kogoś wywodzącego się bezpośrednio z przemysłu naftowego. Pomyślałem sobie – takie rzeczy będą się dziać, całkowite zmiany paradygmatu. Przemysł idzie naprzód z nastawieniem „my to masa – inni są niczym”.

Jakie przewiduje Pan następne etapy w tej walce?

Jak już powiedziałem na początku, rozwiązania są proste. W pewnym momencie muszą pojawić się kampanie uświadamiające i prewencyjne, tak jak miało to miejsce w przypadku pasów bezpieczeństwa. Jest aspekt prawny, aspekt naukowy, aspekt medyczny, ale jest też aspekt przemysłowy.

Producenci mogą przecież być lepsi niż przepisy. Pokazać, że zrozumieli, że istnieje problem.

Rozwiązaniem mogłoby być: „Zrozumieliśmy, że istnieje problem i będziemy lepsi niż regulacje – to część polityki jakości marketingu i sprzedaży”.

Podsumujmy obecną sytuację: Apple, najnowsze iPhone’y, telefony wycofane z rynku… Na czym stoimy?

We Francji wycofano lub zaktualizowano 43 modele telefonów. iPhone 12 jest jednym z telefonów, których sprzedaż została tymczasowo zakazana, dopóki nie zostaną zaktualizowane przez producenta.

Moje przesłanie w tej kwestii jest jasne: aktualizacja, czyli modyfikacja oprogramowania, to nonsens. Najpierw długo narażano ludzi na nadmierne promieniowanie, nie informując ich o tym. A teraz zamierzamy technicznie ograniczyć wydajność ich telefonu, ponieważ tak naprawdę nie można zmienić SAR telefonu, jeśli nie zmieni się anteny wewnątrz urządzenia. W ten sposób Apple wywinie się od wypłacania astronomicznych kwot, którymi powinni zrekompensować użytkownikom tę sytuację. Zresztą w komunikacie prasowym opublikowanym 10 października 2023 roku Apple nam odpowiedziało i musieli przyznać, że ta aktualizacja zmniejszy zdolność łączności iPhone’a 12.

Wydaliśmy więc z naszej strony komunikat prasowy, wraz z organizacjami z całego świata, aby powiedzieć, że jest to niedopuszczalne. Naszym zdaniem absolutnym minimum jest zwrot pieniędzy ludziom lub zaoferowanie nowego telefonu. Być może niektórzy będą chcieli pójść do sądu, być może powstanie europejski pozew zbiorowy.

Świetnie. A jakich rad udzieliłby Pan obywatelom w zakresie tego, co można zrobić, stowarzyszeniom, które mogą przyłączyć się do Pana działań na szczeblu europejskim? Oczywiście, po pierwsze należy zachować odległość od swojego telefonu…

Absolutnie. To najważniejszy przekaz.

Natomiast po naszym komunikacie prasowym uruchomiliśmy petycję na szczeblu europejskim, którą w ciągu 48 godzin podpisało ponad 6000 osób. Francja jest trochę naszym laboratorium, ponieważ tu są przeprowadzane testy. W Polsce na razie nie korzystacie z tych postępów, ale skoro komisarz europejski zajął przychylne nam stanowisko, musimy zwiększyć presję w każdym kraju.

Nasza organizacja pozarządowa apeluje, aby iPhone 12 był pierwszym telefonem, który zostanie wycofany w całej Europie. To naprawdę bardzo ważne. Do wycofania są 43 modele telefonów. Musimy upewnić się, że każdy telefon, o którym mowa, zostanie umieszczony na czarnej liście we wszystkich innych krajach europejskich, w tym każdy nowy telefon, który nie spełnia standardów. Jednocześnie musimy zmienić przepisy.

 Należy wytłumaczyć Polakom, że mogą i powinni być lepiej chronieni. Ale jeżeli Polacy sami nie wykonają pracy na swoim podwórku, nie możemy tego zrobić za nich.

We wszystkich krajach europejskich (ale też w Kanadzie, w USA) zaczynamy współpracę z ludźmi, którzy są oddani tej sprawie i którzy wspomagają się wzajemnie w nierównej walce. Za każdym razem, gdy wygrywamy bitwę, jest to mały krok, ale krok, który pozwala wszystkim na postęp we właściwym kierunku

Dziękujemy za te cenne wskazówki. Czy jest coś ważnego, co chciałby Pan dodać na koniec?

Mamy stronę internetową (alertephonegate.org) w trzech językach, francuskim, angielskim i hiszpańskim, która wszystko wyjaśnia. Wiele filmów, z których większość jest teraz dostępna w języku francuskim lub angielskim, bazy danych, masę informacji… oraz dwie książki, po francusku i po angielsku. Daje to globalny obraz sytuacji.

W naszej rozmowie nie mieliśmy czasu na omówienie wszystkich kwestii – na przykład problemów związanych z oprogramowaniem szpiegującym. Warto także przeczytać mojego e-booka „Phonegate”, dostępnego w języku francuskim i angielskim i podpisać naszą petycję, domagającą się od Apple rekompensaty dla użytkowników:

Podpisz petycję

Dziękuję bardzo za informacje i pracę, którą wykonujecie dla nas wszystkich. Mam nadzieję, że coraz więcej użytkowników będzie świadomych ryzyka związanego z promieniowaniem telefonów komórkowych i podejmie stosowne kroki, aby chronić siebie i swoje dzieci. Miejmy również nadzieję, że zmierzamy w kierunku prawdziwych rozwiązań, większej przejrzystości i odpowiedzialności ze strony producentów telefonów komórkowych w zakresie wpływu ich produktów na nasze zdrowie.

Przypisy:

[1] Z angielskiego Specific Absorbtion Rate – SAR – to specyficzny czynnik absorpcji czyli wchłaniania przez tkanki ludzkie promieniowania cieplnego emitowanego przez telefon.

[2] Agence Francaise des Radio-Fréquences

[3] Agencja nakazała wycofanie ze sprzedaży, ale tymczasowe – telefon może być ponownie w sprzedaży, jeżeli producent dostosuje poziom promieniowania do norm, co zwykle jest robione poprzez prostą aktualizację oprogramowania. Wpływa ona jednak negatywnie na jakość działania telefonu. https://www.anfr.fr/liste-actualites/actualite/iphone-12-informations-sur-la-mise-a-jour-preparee-par-apple

[4] Mierniki prądu „Linky” zostały obowiązkowo zainstalowane we francuskich gospodarstwach domowych w ostatnich latach. Przekazują one bezpośrednio dane zużycia prądu do centrali, bez konieczności spisywania liczników. Sposób łączenia się i przekazywania danych budzi kontrowersje co do generowanego promieniowania na poziomie indywidualnych gospodarstw, nie wspominając o problematyce ochrony prywatności danych.

[5] Federal Communications Comission, https://www.fcc.gov

[6] https://www.icnirp.org/en/about-icnirp/aim-status-history/index.html

[7] https://live.childrenshealthdefense.org/chd-tv/events/international-phonegate-scandal-iphone-12-banned-in-france-more-with-dr-marc/international-phonegate-scandal-iphone-12-banned-in-france-marc-arazi/

[8] https://www.anses.fr/fr/content/notre-identite

[9] SAR w Europie mierzony jest w odległości 5 mm jeżeli chodzi o głowę i tułów a 0 mm jeżeli chodzi o kończyny. Norma dla kończyn jest jednak dwa razy wyższa niż dla tułowia i głowy (4 wat/kg dla kończyn, 2 wat/kg dla głowy i tułowia). To że norma dla kończyn jest wyższa, jest dyskusyjne z punktu widzenia naukowego.

[10] Te średnio trzykrotne różnice w wynikach pomiaru SAR pomiędzy stosowaniem norm USA i mierzeniu na jednym gramie tkanki, a norm europejskich i mierzeniu na 10 gramach zostały udokumentowane przez niezależne laboratoria w ramach francuskiego programu dokumentalnego „Complement d’enquete”, szczególnie na iPhone’ach, oraz badaniami amerykańskiego profesora Om Gandhi, znanego naukowca w tej dziedzinie, który opublikował artykuł w magazynie IEEE w 2019 roku, analizując pomiary wykonane przez ANFR.

 

 

Skip to content