Nie bądź cicho

kulczykfoudation.org.pl

Anna Pamuła

NIE BĄDŹ CICHO

W sytuacji, gdy ktoś na ulicy łapie nas za pośladek, wracamy do domu bezsilne, jesteśmy w stanie tylko płakać. Ale to reakcja wyuczona. Sednem jest dojście do momentu, kiedy naturalną reakcją będzie głośny krzyk.

Czy można powiedzieć, że warsztaty WenDo uczą kobiety i dziewczynki, jak nie stać się ofiarą?

Nie sformułowałabym tego w ten sposób, bo nie lubię słowa ofiara, jest etykietyzujące. Rozumiem, że gdy mówimy o przestępstwach w kontekście prawa, pojawia się „sprawca” i „ofiara”, ale w potocznym języku używamy tego słowa najczęściej w stosunku do kobiet, które doświadczyły przemocy. Gdy ktoś został okradziony, tak właśnie mówimy: został okradziony, a nie że został ofiarą kradzieży. Gdy mężczyzna pobije mężczyznę, mówimy: został pobity, nie że jest ofiarą napaści.

Na tym nam zależy na WenDo, by nie osłabiać kobiet używając tego określenia, tylko je wzmacniać. By widziały w sobie nie ofiarę, ale osobę, która została zaatakowana i która się broni, stawia i może stawiać opór.

WenDo nie jest szkołą walki czy samoobrony w klasycznej formie, jak można sobie wyobrażać?

Nie, jest metodą feministycznej samoobrony, asertywności i budowania pewności siebie. W czasie warsztatów bierzemy pod uwagę doświadczenia i realia życia kobiet, dziewczyn, osób z doświadczeniem socjalizacji do roli kobiety, także kobiet z niepełnosprawnościami, uczymy, w jaki sposób się ochronić w sytuacjach, gdy nasze granice są przekraczane, ale i jak sięgnąć po swoje, o to, czego chcemy i co nam się należy.

Na co głównie kładzie się w tej metodzie nacisk?

To łączenie elementów podnoszenia poczucia własnej wartości, sprawczości, ćwiczeń związanych z samostanowieniem, wyznaczaniem granic, nauka reakcji w sytuacji opresji, jak i techniki fizycznej obrony, by uczestniczki zobaczyły, jakie możliwości daje im ich ciało czy głos.

Część pierwsza warsztatów to czas na autorefleksję, pracę w małych grupach, rozmowy o wzmacniających sposobach reagowania. Robimy to za pomocą odgrywania scenek. Scenariuszy mamy kilka: od tych, które same przygotowujemy po te, które przynoszą ze sobą uczestniczki. Choćby takie, gdy w gronie znajomych ktoś opowiada seksistowski albo homofobiczny dowcip. Gdy jedziemy autobusem i czujemy, że osoba z tyłu zaczyna się o nas ocierać. Gdy koleżanka nieustannie nęka nas długimi telefonami. Gdy po raz kolejny przy rodzinnym stole słyszymy pytanie, kiedy będziemy mieć męża czy dzieci. Gdy jest wśród znajomych ktoś, kto wita się całując nas niemal w usta, przyciskając do siebie. Sytuacji do odegrania jest mnóstwo.

Rozmawiamy też o tym, jaka jest rola kobiety w ogóle i jak zostałyśmy wychowane: by się nie bronić, przyjmować, co przynosi los, dbać o komfort innych, a nie własny. Pracujemy nad tym, by się tego poczucia, że tak musi być oduczyć.

Brzmi, jak warsztaty z nauki mówienia „nie”, pozbywania się poczucia, że kobiety są „słabszą płcią” czy odpuszczania, gdy za bardzo poświęcają się dla innych.

Mówienie „nie” to podstawa, ale też wyrażanie swoich opinii czy odczuć, gdy ktoś robi coś, czego nie chcę, czego sobie nie życzę. Często to sytuacje związane z osobami, które są znane kobietom, partner, rodzice, znajomi czy szef. Nie chodzi już nawet o fizyczną przemoc, co o wywieranie presji, przymuszanie do rzeczy, których się nie chce robić.

WenDo można więc wykorzystać też w życiu zawodowym?

Można nauczyć się, jak powiedzieć szefowi czy szefowej, że nie zostaniemy po godzinach, o tym, że nie chcę, by ktoś tak blisko do mnie podchodził na korytarzu, że nie chcę, by na wyjeździe służbowym przełożony zapraszał mnie na kolację czy na szkoleniu rzucał seksistowskie uwagi. Kiedyś organizowałyśmy warsztaty dla pracownic Kolei Śląskich, które w swojej pracy konduktorskiej niejednokrotnie spotykają się z agresją m.in. ze strony klientów.

Bo niestety żyjemy w kulturze, w której jest olbrzymie przyzwolenie na przemoc psychiczną, fizyczną czy seksualną. Seksizm czy narażenie na molestowanie są powszechne, co mocno ogranicza możliwości kobiet. Dlatego na WenDo rozmawiamy o przemocy otwarcie. To, że można głośno nazwać co nas spotkało czy spotyka jest krokiem do przejęcia nad tą sytuacją kontroli. Mówimy o uczestniczkach, że są właścicielkami sytuacji i mogą nad nimi zapanować.

Kobiety przychodzą w momencie, w którym mają przemocy dosyć?

Jeśli weźmiemy pod uwagę choćby statystki Fundacji STER, prawie jedna czwarta Polek doświadczyła gwałtu, kolejna jedna czwarta próby gwałtu, a ponad 87 proc. molestowania seksualnego w miejscach publicznych i w domu. Kobiety, które przychodzą na WenDo mają dosyć tego, co je spotyka, chcą coś z tym zrobić, nauczyć się przed tym obronić, choć niestety to nie zatrzyma przemocy w ogóle, do tego zmienić muszą się i mężczyźni ją zadający, i stosunki społeczne.

Widzimy po kobietach i dziewczynach, że chcą być bardziej asertywne, bardziej pewne siebie, choć niekoniecznie tylko w kontekście przemocy. Mówią, że chciałby nauczyć się stawiania czoła umniejszaniu ich roli, która podlega nieustannemu wpływowi stereotypów na temat tego, co kobieta powinna, a czego nie.

WenDo uczy rozpoznawać sytuację opresji? Organizacje zajmujące się walką z przemocą domową pdkreślają, że wiele kobiet nawet nie wie, że to, co dzieje się w ich związku, to przemoc.

Część kobiet rzeczywiście nie jest tego świadoma, może nas to szokować, ale właściwie, skąd mają o tym wiedzieć, jeśli całe życie funkcjonowały w domu, w którym to było normą? A skala zjawiska jest przecież tak duża, że nawet mówiąc o swojej sytuacji koleżance, nie można uzyskać wsparcia, bo ta odpowiada, że u niej jest podobnie i to normalna sprawa.

Jedna z uczestniczek jakiś czas temu w czasie przerwy mówi: ja sobie teraz przypomniałam, że babcia mi mówiła, że gdyby ktoś mnie napadł i chciał zgwałcić, mam nic nie robić, nie krzyczeć, nie bronić się, bo życie jest ważniejsze. A gdyby w efekcie tego gwałtu pojawiła się ciąża, zmyje ona zło tego zdarzenia.

Pewnie każda z nas może opowiedzieć o sytuacjach, które były dla niej niekomfortowe, w których godziłyśmy się na jakieś zachowanie nieświadome, że jest przemocowe czy działanie wbrew naszej woli i nie mam na myśli tylko przemocy seksualnej. Tego typu sytuacje zdarzają się w rodzinie, gdy godzimy się na coś np. w relacjach z rodzeństwem czy rodzicami. I pewnie gdyby opowiadał nam to ktoś z boku, uznałybyśmy to za niesprawiedliwe, „powinnaś to uciąć”, ale nam samym trudniej to rozpoznać.

Zdarza się, że po trudnych doświadczeniach, kobiety chcą to z siebie wyrzucić, pękają?

Zdarzają się przypadki nawet tych najgłębszych traum, ale to, co podkreślamy: WenDo to warsztat samoobrony i asertywności, nie terapia. Ale jeśli uczestniczka w trakcie zda sobie sprawę z bolesnych doświadczeń i chce coś dalej z tym zrobić, informujemy ją, gdzie może znaleźć profesjonalne wsparcie, pomoc prawną czy psychologiczną.

Uczestniczkami warsztatów są też nastolatki i dziewczynki od 7. roku życia?

Formalnie zapisujemy dziewczynki od 7. roku życia, choć czasem rodzice tak bardzo chcą, by ich córka mogła uczestniczyć w warsztatach, że przyjmujemy o rok młodsze. Dla nich prowadzone są osobne grupy, choć program zajęć i ich cel jest taki sam: uczymy się w jaki sposób się chronić i bronić przed przemocą, nękaniem, zaczepkami, umniejszaniem. Używamy pracy z głosem, krzykiem, oddechem, odpowiednią postawą. Kolejnym elementem jest komunikacja, wyrażanie swoich myśli i uczuć. Bo najważniejsze jest rozpoznawanie sytuacji, w której ktoś przekracza nasze granice, zatrzymywanie jej najszybciej, jak to możliwe. Integralną częścią WenDo jest też samoobrona fizyczna: uczymy się na przykład kopnięć – bo z reguły dziewczynki mają silne nogi. Chcemy, by wiedziały, że mogą się bronić, zarówno głosem, jak i ciałem.

Co by pani powiedziała osobie, która uzna, że to za wcześnie dla dziewczynek, które już od najmłodszych lat mierzą się z poczuciem zagrożenia, przeświadczeniem, że coś na nie czyha?

Żeby zajrzała do internetu, włączyła telewizor, poszła na kilka godzin do szkoły czy na plac zabaw, bo niestety nie ma dolnej granicy dla dzieci, w której te, bez względu na płeć, doświadczają przemocy. Ale też to co spotyka dziewczynki jest inne niż to co spotyka chłopców. Bywa, że i siedmiolatki słyszą, co powinny a czego nie, co mogą robić w życiu, co im wypada, a co nie, tylko dlatego, że są dziewczynkami. Dzieci przecież nie funkcjonują w oderwaniu od telefonów i otoczenia, spotykają się z rówieśnikami czy nauczycielami, dorosłymi mogących wypowiadać na ich temat tego typu opinie.

O jakich sytuacjach mówią?

Z jednej strony każdy sytuacja jest indywidualna, z drugiej wiele wpisuje się w podobne schematy, choćby że np. dorośli przytulają do siebie dzieci na siłę, całują. One tego nie cierpią, krzywią się, wtedy dorosły mówi „nie krzyw się”, „bądź grzeczna”, „bądź miła, ciocia cię dawno nie widziała”. Albo komentarze dotyczące dojrzewania, gdy dziewczynki widzą się z ciocią i wujkiem raz na jakiś czas i przy wakacyjnej wizycie słyszą, „no, no ale wyrosły ci piersi”, „już taka kobieta z ciebie”. Jedna trzecia nastolatek przed 15 rokiem życia doświadczyła niepożądanych zachowań o charakterze seksualnym – ze strony dorosłych czy rówieśników. To przerażające.

Co w takim razie robić w sytuacji, gdy ktoś przejeżdżający na rowerze chwyta mnie na ulicy za pośladek, odjeżdża zadowolony, a ja zostaję z poczuciem upokorzenia?

Nie ma jednej dobrej drogi na reakcję. Jedna z moich koleżanek, też trenerka WenDo, stała raz na przystanku z telefonem w ręce, coś czytała. Obok przejeżdżał chłopak na rowerze i jej go wyrwał. Zaczęła tak wrzeszczeć, że spanikował, przewrócił się, telefon mu wypadł i spłoszony odjechał.

Mówimy kobietom na warsztatach, że krzyk jest niezwykle ważnym narzędziem obrony, to też wyrzucenie z siebie złości, energii, która nie powinna w nas siedzieć. Głośne mówienie o sytuacji, która nas spotyka to sposób, żeby przejąć nad nią kontrolę. Gdy opiszę, co mi się przytrafia, staję się sprawcza.

Ale zwykle takie sytuacje odbierają nam głos, wracamy do domu bezsilne, jesteśmy w stanie tylko płakać.

To częsta reakcja, ale wyuczona. Sednem warsztatów jest dojście do momentu, kiedy naturalną, intuicyjną reakcję będzie głośny krzyk. Widzę po siedmiolatkach, że dla nich to nie jest problem, uwolnić głos, który mają, ale już 13-letnie dziewczyny, które były kilka lat dłużej socjalizowane, nie mają tej łatwości w wykrzyczeniu złości, już nie są tak swobodne, by użyć siły fizycznej, bo ostatnie lata słyszały o sobie głównie, że mają być ładne i grzeczne.

WenDo jest dla wszystkich? Co jeśli jestem drobna, nie mam fizycznej siły?

Nasza siła jest w głowie, mówię to poważnie. Na tym właśnie się koncentrujemy, rozmawiamy o tym. Bo kobiety od dzieciństwa są uczone, że mają siły nie używać. Powstrzymujemy się, uderzamy lekko, niepewnie, podobnie jest z głosem, nie używamy go nie dlatego, że go nie mamy, ale bo lata słyszałyśmy, żeby się nie wychylać, żeby być cicho.

Postura nie jest ważna, ważne, by zajrzeć do środka, wydobyć moc, która długo była stłumiona, stłamszona. Ważne jest też podejmowanie decyzji: czy się bronię? Dlatego jednym z ćwiczeń na WenDo jest przełamywanie sosnowej deski, każda uczestniczka ma taką możliwość. Kobiety dostaję grubą na 2 cm, dziewczynki na 1,5 cm. Zdecydowana większość chce to zrobić. To kluczowe doświadczenie w wewnętrznej dyskusji ze sobą samą: czy jestem wystarczająco silna, by to zrobić, ale i czym jest moja siła, i gdzie tak naprawdę jest ulokowana.

 

 

 

 

 

 

 

Skip to content