Arkadiusz Stempin i Artur Nowak: Przekręt w Watykanie. Kościół tego potrzebował [WYWIAD]

onet/kultura

ARKADIUSZ STEMPIN I ARTUR NOWAK: PRZEKRĘT W WATYKANIE. KOŚCIÓŁ TEGO POTRZEBOWAŁ [WYWIAD]

— Do Rzymu w 2000 r. przyjechało na spotkanie z papieżem 1,5 mln ludzi. Tylko że po ich wyjeździe miasto tonęło w prezerwatywach, przeciwko którym Jan Paweł II prowadził wojnę. Świętość w przypadku matki Teresy i Karola Wojtyły była ucieczką — mówią Onetowi Arkadiusz Stempin i Artur Nowak, autorzy książki „Kryminalna historia Watykanu”.

  • Z Arkadiuszem Stempinem i Arturem Nowakiem rozmawiamy przy okazji premiery książki „Kryminalna historia Watykanu”, która trafia do sprzedaży 15 maja 2024 r.
  • Autorzy ujawniają tajemnice Watykanu, mówią o orgiach, wielomilionowych defraudacjach, a wreszcie przekrętach w procesach kanonizacyjnych
  • — Tajne sądownictwo, brak kontroli, hierarchiczne podporządkowanie i brak polityki informacyjnej to gotowy przepis na stworzenie struktury przestępczej — wskazują, mówiąc o kulisach związku polskiego papieża z organizacją Opus Dei
  • — Wyłożyli setki milionów dolarów. Z ich pomocą Jan Paweł II realizował swój iluzoryczny program — podkreślają

 Dawid Dudko: Ekke Overbeek miał odwołane spotkanie autorskie wokół sprawy Jana Pawła II, Ireneuszowi Ziemińskiemu próbowano zablokować — stworzoną razem z tobą, Artur — książkę o Kościele. Nie przestraszyliście się?

Artur Nowak*: Po próbach zablokowania „Chrześcijaństwa. Amoralnej religii” i protestach pod wydawnictwem uodporniłem się na hejt. Opowiadamy o szokujących zdarzeniach, ale wszystko, co opisaliśmy, zostało doskonale udokumentowane. Orgie seksualne za murami Watykanu, wykorzystywanie seksualne gwardzistów, wielomilionowe defraudacje w banku watykańskim oraz korupcja przy beatyfikacjach to fakty.

Arkadiusz Stempin*: Kłód pod nogi nikt nam nie rzucał. Ale publikacja będzie kłuła w oczy tych, którzy mitologizują postać polskiego papieża, a krytykę jego poczynań zrównują z atakiem na ich tożsamość. My Jana Pawła II rozumiemy jako wciśniętą w gorset nadrzędnej wobec niego struktury kościelnej centrali. I o tej strukturze jest ta książka. Nie o polskim papieżu.

Ale polski papież jest centralną postacią tej opowieści. Papież, wokół którego ostatnio przycichło.

A.N.: Myślę, że szczytowym przejawem polskiego klerykalizmu jest to, że Jana Pawła II otacza się większym kultem niż samego Jezusa i Boga. Polscy biskupi, zwłaszcza ci spod jego ręki, będą bronić dobrego imienia Karola Wojtyły, bo w jakimś sensie czują, że to, co było ich atutem, a więc związek z papieżem, za chwilę się zdewaluuje i stanie obciążeniem.

Od wielu wiernych usłyszałem, że krytyka Jana Pawła II nie musi oznaczać przekreślania jego całego pontyfikatu.

A.N.: Jednocześnie dla wielu Polaków ujawnienie prawdy o jego działaniach i zaniechaniach w dziedzinie ochrony zbrodniarzy w sutannach, często powiązanych z mafią i faszyzującymi reżimami, jest traumą, której nie są w stanie unieść.

Co istotnego nie zostało jeszcze powiedziane w kwestii polskiego świętego?

A.N.: Właśnie jego świętości między innymi się przyglądamy. Amerykańcy katolicy postulują, że kult Jana Pawła II powinien mieć charakter prywatny, a Francuzi mówią o potrzebie dekanonizacji. Wojtyła to człowiek, którego wychowały trzy systemy totalitarne: faszyzm, komunizm i Kościół katolicki. Nie czuł i nie rozumiał świata zachodniego. Prof. Obirek trafnie skomentował jego pontyfikat, mówiąc, że zachowywał się w Kościele powszechnym jak wiejski proboszcz. Niepokornych uciszał, obstawiał urzędy zamordystami i konserwatystami. Cywilizowany świat tego nie rozumiał. Kiedy u progu XXI w. walczył z prezerwatywami i relacjami pozamałżeńskimi, stawał się dla tego świata groteskowy.

Co zatem zrobić z tym pontyfikatem?

A.N.: Uważnie przyjrzeć się, co ten pontyfikat po sobie zostawił, jak fatalna była na przykład decyzja o oddaniu władzy Dziwiszowi.

A.S.: Również w Watykanie, już po elekcji Franciszka, rozpoznano, że marki „Jan Paweł II” nie daje się zdyskontować bez ponoszenia kosztów. Po jego śmierci, za pontyfikatu Benedykta XVI, chroniono pamięć o nim, gdyż niemal całe kolegium kardynałów i biskupów pochodziło z jego nominacji. Jedno i drugie kolegium dawało dowody lojalności za otrzymane purpury i biskupie fiolety. Jednocześnie jednak zaczęto sobie zdawać sprawę, że Benedykt XVI, który jako pierwszy zapoczątkował w Kościele katolickim walkę z pedofilią, musi spijać kielich goryczy za pobłażliwość poprzednika.

Z waszych wypowiedzi wyłania się konkretny winny kryzysu Kościoła katolickiego.

A.N.: Tak, kryzys Kościoła katolickiego idzie na konto maratońsko długiego pontyfikatu Jana Pawła II. Jego program rekatolizacji runął. Jeszcze za życia Karola Wojtyły jego sukces mierzony na przykład milionami młodych ludzi na Światowych Dniach Młodzieży był iluzoryczny. Przykładowo do Rzymu w 2000 r. przyjechało na spotkanie z papieżem 1,5 mln ludzi. Tylko że po ich wyjeździe miasto tonęło w prezerwatywach, przeciwko którym Jan Paweł II prowadził wojnę.

Stąd wasz bardzo poważny zarzut o „wielkim przekręcie kanonizacji Jana Pawła II”? Nie tylko wobec Karola Wojtyły, bo piszecie także, jaką rolę w tym „przekręcie” odegrała matka Teresa z Kalkuty.

A.N.: Świętość w przypadku matki Teresy i Karola Wojtyły była ucieczką. Miała uciszyć dyskusje na temat ciemnych stron tych dwojga. Mówimy o tym szeroko w podcaście dla Empiku, który powstał na kanwie „Kryminalnej historii Kościoła”. Dla Kościoła matka Teresa była maskotką, jej wizerunek doskonale się sprzedawał. Była jak gwiazda pop. W nastawionym na konsumpcję społeczeństwie zachodnioeuropejskim i w USA uchodziła za awangardową, radykalną apostołkę miłości.

Tymczasem tylko 5 proc. wszystkich pieniędzy miało trafiać do potrzebujących.

A.N.: Zgadza się. Poza tym wprowadzała darczyńców w błąd, byli przekonani, że pomagają ofiarom klęsk żywiołowych, nie mając pojęcia, że ich pieniądze zasilą piorący pieniądze mafii bank watykański. Wstawiała się za kryminalistami, którzy przekazywali jej środki zdobyte za pomocą przestępstwa, brała czynny udział w obronie drapieżcy seksualnego, amerykańskiego jezuity Donalda McGuire’a, za którego zakon musiał zapłacić 20 mln dol. Opisujemy przykłady nadużyć finansowych, które nadają się na kryminał. Kościół działa jak zorganizowana grupa przestępcza.

 A wracając do „przekrętu” kanonizacyjnego…

A.S.: Ojciec Peter Gumpel, który w Kongregacji ds. Kanonizacyjnych zjadł sobie zęby, przepracowując tam 50 lat, jako sędzia śledczy brał udział w 80 procesach kanonizacyjnych. W 2005 r. dysponował w tej materii największym doświadczeniem w Watykanie. Gumpel najpierw skrytykował „ustawki” chórów na placu św. Piotra w dniu pogrzebu Jana Pawła II, kiedy to domagano się natychmiastowej beatyfikacji. Potem z pozycji wewnątrzkościelnych potępił w czambuł przyspieszony proces beatyfikacyjny, gdy przy rozpoczęciu naruszył ustawowy okres pięciu lat, jakie minęły od śmierci kandydata na ołtarze.

A.N.: To właśnie tacy ludzie jak Teresa i Jan Paweł II ponoszą osobistą odpowiedzialność za uczynienie z całych rzesz biednych kobiet szarej masy służącej do rodzenia dzieci, których jedynym dziedzictwem jest wykluczenie i bieda. Jej proces beatyfikacyjny i rzekomy cud za jej wstawiennictwem to przekręt. Ale Kościół potrzebował takiego przykładu świętej dla innych kobiet.

Na pontyfikat Karola Wojtyły spoglądacie szerzej, analizując podwójny obraz Watykanu, demaskując watykańskie kłamstwa. Kto lub co pomaga w tej mistyfikacji?

A.N.: Tajne sądownictwo, brak kontroli, hierarchiczne podporządkowanie i brak polityki informacyjnej to gotowy przepis na stworzenie struktury przestępczej. W Watykanie jeszcze niedawno prano brudne pieniądze mafii, a mafiosi weszli głęboko w struktury kurii rzymskich. Kościół zorganizował system, który ma tuszować wszelkie występki księży. Władza psuje, a władza absolutna psuje absolutnie.

Przecież Jan Paweł II bardzo często mówił o pokorze.

A.N.: Śluby, które składają księża, to fasada. Ślubowi ubóstwa towarzyszą olbrzymie nadużycia finansowe, a śluby czystości doprowadziły do powstania podziemia seksualnego. Widzimy, jakie środki zbierają duchowni. To milionerzy. Taki Paetz czy nuncjusz Kowalczyk dorobili się wielu nieruchomości, w tym w Rzymie. Z kolei Głódź posiada nieruchomość wartą kilkanaście milionów złotych, niedawno media ujawniły, że niemal pałac wybudował sobie biskup Kasyna. Gądecki i Jędraszewski wydali miliony na swoje posiadłości, w których zamieszkają jako emeryci. Papież doskonale wie, że jest otoczony rozpustą, że działa cała struktura escortów obsługujących kardynałów i biskupów.

A.S.: Watykan prowadzi politykę PR-owską, nie inaczej niż inne podmioty na scenie międzynarodowej, jak korporacje czy państwa. I nadużywa tych samych co one narzędzi. Skoro jednak jest jedną z nielicznych na świecie monarchii absolutnych, to instrumenty demokratycznego systemu, które gwarantują balance of power, w Watykanie nie działają. „Kto upilnuje pilnujących?” — pytał całkiem słusznie konserwatywny kanadyjski ksiądz Charles T. Murr, kiedy jego pryncypał kardynał Gagon na zlecenie papieża Pawła VI przeprowadzał w Watykanie tajne śledztwo przeciw frakcji masońskiej w 1975 r. No właśnie, nikt. Tu tkwi źródło tuszowanych przestępstw za watykańskimi murami.

Bardzo niestabilnymi murami, jak przekonujecie.

A.N.: Twierdzenie, że Watykan to jakaś opoka Kościoła, jest w dzisiejszej sytuacji żałośnie śmieszne i bezczelne.

A.S.: Przytaczamy fakty, nie deliberujemy. Piotr nie był w Rzymie, nie może więc spoczywać w bazylice swojego imienia. Z kolei papież Sykstus IV pobłogosławił morderstwo Medyceuszy we Florencji, a morderstwo komendanta Gwardii Szwajcarskiej zostało zamiecione pod dywan, podobnie jak uprowadzenie nastoletniej obywatelki Watykanu Emanueli Orlandi. Wreszcie biznes kanonizacyjny kwitł w najlepsze. Tę inflację nowych świętych skrytykował ojciec Peter Gumpel. Osoba kardynała Becciu, który utopił 240 mln dol. w londyńskich immobiliach, uosabia korupcję watykańską. Czy Jezus Chrystus miał bank? O tym właśnie piszemy.

Kwestię finansów i Jana Pawła II łączy organizacja Opus Dei.

A.N.: Opus Dei wyłożyło setki milionów dolarów, kiedy będący na skraju bankructwa bank watykański nie miał środków na spłatę pożyczek od mafii. Wojtyła odwdzięczył się, dając im niezależność od lokalnych biskupów, co niedawno zostało zniesione przez Franciszka. Założyciel Opus Dei Josemaria Escriva to postać, którą papież z Polski wyniósł na ołtarze.

W książce poświęcacie mu wiele uwagi.

A.N.: W jakimś sensie przypominał Wojtyłę, zlęknionego lewicą i liberalizmem.

A.S.: Z pomocą Opus Dei Jan Paweł II realizował swój iluzoryczny program reewangelizacji świata. Papieska przepustka na korytarze władzy w Watykanie dla tajnego stowarzyszenia, które swoje statuty trzymało pod kluczem, oznaczała automatyczną utratę wpływów w Watykanie bardziej oświeceniowych zakonów jezuitów i franciszkanów. Wierchuszka Opus Dei miała otwarte drzwi do gabinetów numer dwa w Watykanie kardynała sekretarza stanu Angela Sodano, szefa biura prasowego Navarro-Vallsa i komendanta Gwardii Szwajcarskiej pułkownika Aloisa Estermanna, całej trójki mającej najlepszy i stały dostęp do papieża, bliższy niż dostojni kurialni kardynałowie. Co to oznacza w monarchii absolutnej, nie trzeba wyjaśniać.

W waszym rozliczeniu Watykanu naturalnie pojawia się też Franciszek.

A.N.: Franciszek to inna jakość. To papież, który słucha, nie ucisza krytyków i nie obwinia za kryzys Kościoła złego, zepsutego świata. Widzi zagrożenia dla instytucji w jej wnętrzu. Z całą pewnością budzi naszą sympatię, że zmienił język. Z drugiej strony to fatalne, że zachwycamy się jego przyzwoitym zachowaniem przez bezwzględność poprzedników.

Franciszek jest przyszłością Kościoła?

A.N.: Trudno mówić o przyszłości, skoro chrześcijaństwo to dziś wygasający projekt…

Radykalna diagnoza.

A.N.: Coraz więcej ludzi widzi, że chrześcijańskie dziedzictwo, którym chełpi się Kościół, to wyzysk kolonialny, obrona feudalizmu, pańszczyzny, silnej władzy jednostek… I ta obsesja nienawiści do Ewy, odważnej kobiety, która miała odwagę słuchać siebie, a nie nakazów. Przecież my wszyscy rzekomo rodzimy się przez nią brudni. Kościół nie tyle nienawidzi, ile boi się kobiet.

A.S.: Ostatni papieże Paweł VI, Jan Paweł II i Benedykt XVI reprezentowali rzymski centralizm i podniesiony palec moralności wobec wiernych. Franciszek reprezentuje antropologię przyjazną wobec człowieka. Nie wyklucza z Kościoła rozwodników, homoseksualistów. Watykańską prezentację na tegoroczne Biennale w Wenecji wystawił w więzieniu, a bezdomnych zaprosił do kaplicy Sykstyńskiej, by za darmo obejrzeli arcydzieła Michała Anioła.

Jednocześnie w Kościele nie brakuje takich, którzy selektywnie traktują naukę Franciszka, tak jak i takich, którzy przekreślają go z powodu fatalnych wypowiedzi na temat trwającej wojny.

 A.S.: Skoro, ku przerażeniu konserwatystów, dla Franciszka piekło jest puste, to konsekwentnie także dla Rosjan, którzy w totalitarnym reżimie Putina są ogłupiani propagandą i de facto nie mają możliwości sprzeciwu. Matki tych Rosjan płaczą tak samo jak matki Ukraińców. Dla Franciszka przesądzająca jest bezradność szaraków na dole i dramat wojny. Nie jej polityczny kontekst.

To może i dla polskiego papieża znajdziecie jakieś dobre słowo?

A.S.: Myślę, że dziś powinniśmy skupić się na przyszłości. A przyszłość Kościoła w Polsce i katolickich krajach Europy to albo przyjęcie radykalnej drogi reform, jak w Kościele niemieckim, albo zjazd po równi pochyłej przy zachowaniu katolickiego skansenu nad Wisłą: z kościelną arystokracją, pontyfikalnymi brzuchami, obsesją na punkcie etyki seksualnej, sojuszem tronu i ołtarza oraz pustoszejącymi świątyniami.

A pomniki będą zakurzone czy burzone?

A.N.: Te pomniki po części, zwłaszcza te szkarady, trzeba będzie gdzieś zagospodarować. Zresztą najważniejszy pomnik Jana Pawła II już runął, polski papież nie uczynił wspomnianych kościelnych fundamentów trwałymi. Za jakiś czas dojdzie do głosu nowe pokolenie dziennikarzy, polityków i artystów, które to dziedzictwo publicznie odrzuci. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości.

Twierdzisz, że to proces, którego nie można już zatrzymać?

A.N.: Sam Jan Paweł II przegapił czas, kiedy byli jeszcze ludzie gotowi zaangażować się w reformę Kościoła. Dziś to ruch niszowy, bo Wojtyła rzeszę ludzi z Kościoła wypędził. No i tak się dzieje w Polsce. Wybór homofoba na przewodniczącego Episkopatu Polski to gwóźdź do trumny polskiego Kościoła. Wierni wyszli i nie mają siły, ochoty ani mobilizacji, by wrócić.

Na początku podkreśliliście, że wasza książka nie jest o Janie Pawle II, lecz o strukturach kościelnych z polskim papieżem. Ja z kolei myślę o waszej książce przede wszystkim jako kolejnym etapie dyskusji o przestępstwach pedofilii w Kościele. Dziś, kiedy powraca temat spowiedzi dzieci w okresie komunijnym i związanych z tym zagrożeń, gdy marszałek Sejmu rekonstruuje skład komisji ds. pedofilii…

A.N.: Szymon Hołownia to sprawny polityk, mistrz ciętej riposty. Jego formacja to przykład partii wodzowskiej. Ludzie nie głosowali na PSL czy Polskę 2050, ale na twarz Hołowni. Okazuje się, że to formacja wybitnie konserwatywna i nie zawiedzie oczekiwań polskich biskupów.

Nie zakaże spowiedzi małoletnich?

A.N.: Nie ma bardziej poruszającego obrazka niż widok bezbronnego dziecka klęczącego przed obcym mężczyzną, któremu na polecenie rodziców ma opowiedzieć o swojej intymności. Konstytucja mówi, że każdy ma prawo żądać od organów władzy publicznej ochrony dziecka przed przemocą, okrucieństwem, wyzyskiem i demoralizacją.

A.S.: W Polsce wszystkie partie są partiami wodzowskimi. Dużo to o nas i naszej kulturze politycznej mówi. Podobnie jak odejście prof. Błażeja Kmieciaka z rzeczonej komisji, ale to już temat na kolejną rozmowę.

***

*Artur Nowak — adwokat, publicysta i pisarz, m.in. autor rozmów z ofiarami kościelnej pedofilii „Żeby nie było zgorszenia. Ofiary mają głos” (współautorka Małgorzata Szewczyk-Nowak) oraz rozmów z byłymi i obecnymi księżmi „Duchowni o duchownych”, a także dziećmi duchownych „Dzieci, które gorszą”. Napisał też „Kroniki opętanej”, powieść, w której przedstawił motywowaną faktami historię nastolatki molestowanej przez egzorcystów, oraz zawierający wątki biograficzne thriller „Zło” (z Mariuszem Zielke). Centralna postać dokumentu braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu”.

*Arkadiusz Stempin — historyk, politolog, watykanista, komentator polityczny, specjalista od najnowszej historii Niemiec. Profesor Wyższej Szkoły Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera, gdzie jest kierownikiem Katedry im. Konrada Adenauera, i Uniwersytetu Alberta Ludwika we Freiburgu (Niemcy). Ukończył studia na Uniwersytecie Jagiellońskim i germanistykę na uniwersytecie we Freiburgu, gdzie uzyskał doktorat (2003) i habilitację (2008).

 

Skip to content