Profesor Krzysztof Pyrć: Zapłacimy wysoką cenę za wiarę w dziwne opowieści antyszczepionkowców.

polskatimes.pl

Anita Czupryn

PROFESOR KRZYSZTOF PYRĆ: ZAPŁACIMY WYSOKĄ CENĘ ZA WIARĘ W DZIWNE OPOWIEŚCI ANTYSZCZEPIONKOWCÓW

Przyjdzie lato, zrobi się ciepło, zapomnimy, że zagrożenie jest realne, to obawiam się, że tempo szczepień może spaść. W efekcie jesienią przyjdzie kolejna fala i znowu wylądujemy w zamknięciu, a służba zdrowia będzie sparaliżowana. Zapłacimy wysoką cenę za wiarę w dziwne opowieści antyszczepionkowców i innych doraźnych „specjalistów” od szczepień i chorób zakaźnych – mówi prof. Krzysztof Pyrć, wirusolog.

Jak patrzy Pan na proces szczepień w Polsce? Kiedy osiągniemy ten wyczekiwany poziom odporności zbiorowej?

Na razie szliśmy tak, jak nam dostępność szczepionki pozwalała. Martwiące jest to, że ten proces zwolnił i zostajemy nieco w tyle. Jeszcze bardziej niepokojące jest, że wciąż wiele osób z grup najwyższego ryzyka pozostaje niezaszczepionych. Na pytanie, kiedy osiągniemy odporność zbiorowiskową nie ma prostej odpowiedzi. Gdyby obecne tempo się utrzymało, to zajmie nam to około pół roku. Jednak sytuacja jest dynamiczna – może udać się to przed końcem wakacji, ale może się też nie wydarzyć wcale.

Jak to?

Dostępność szczepionek będzie się zwiększać. Kilka kolejnych czeka w tej chwili na ocenę Europejskiej Agencji Leków. Jest nowoczesna szczepionka podjednostkowa – Novavax – która ma być produkowana również w Polsce. Jest szczepionka wektorowa Sputnik, wokół której ostatnio pojawiły się kontrowersje w krajach, gdzie ona była stosowana. Do tej puli będącej w ocenie Europejskiej Agencji Leków doszła szczepionka chińska Sinovac, która jest jedyną „klasyczną” szczepionką. Innymi słowy, jest to inaktywowany wirus podawany z adiuwantem, żeby pobudzić w organizmie odpowiedź immunologiczną. Jest też szczepionka CureVac, podobna do tych, które stworzyły BioNTech czy Moderna. Jeżeli zostaną one zaakceptowane, dostępność pozwoli na znacznie szybsze szczepienia.

To wariant, dzięki któremu odporność możemy uzyskać do końca wakacji. A co może spowodować, że to się w ogóle nie wydarzy?

No właśnie, pojawia się problem – część z nas nie chce się szczepić. Jeżeli przyjdzie lato, zrobi się ciepło, zapomnimy, że zagrożenie jest realne, to obawiam się, że tempo szczepień może spaść. W efekcie jesienią będziemy bardzo, bardzo daleko od odporności zbiorowiskowej i znów wrócimy do stanu, w którym jesteśmy teraz. Przyjdzie kolejna fala i znowu wylądujemy w zamknięciu, a służba zdrowia będzie sparaliżowana. Zapłacimy wysoką cenę za beztroskę i wiarę w dziwne opowieści antyszczepionkowców i innych doraźnych „specjalistów” od szczepień i chorób zakaźnych.

Zanim zapytam o antyszczepionkowców, to jeszcze porozmawiajmy o szczepionkach. W opinii publicznej zdaje się utrwalać informacja o szczepionkach lepszych i gorszych. Gorszą miałaby być, przynajmniej na tę chwilę, szczepionka AstraZeneca. Może się też okazać, że gorszymi będą i niektóre z tych, które czekają na opinię Europejskiej Agencji Leków. Jak uświadomić ludziom, że każda z tych szczepionek, które są dopuszczone do użycia, są tak samo skutecznie i niejednokrotnie ratują życie?

Mam wrażenie, że to jest pytanie bardziej do socjologa. Warto w tym wszystkim pamiętać, że jesteśmy w centrum pandemii. Wybór mamy prosty i ten wybór będziemy mieli jeszcze przez dłuższy czas: albo się zaszczepimy – albo się zakazimy. Zakażenie wiąże się z ryzykiem ciężkiej choroby i śmierci, ale również powikłań, które mogą nam utrudnić życie w kolejnych latach. W tym momencie dobrze by było zdać sobie sprawę z tego, że wszystkie szczepionki, które są na rynku, chronią nas przed ciężką postacią choroby i śmiercią. Prawdopodobnie też będą stanowiły dobrą osłonę przed powikłaniami, które w dużym stopniu są efektem ogólnoustrojowego charakteru choroby – wirus może przenosić się do innych narządów i powodować zmiany w całym organizmie.

Przy okazji dodam, że tak się właśnie przecież dzieje z tymi osobami, które przeszły koronawirusa.

Upraszczając zatem, nawet jeżeli są szczepionki, które w mniejszym stopniu zabezpieczają nas przed samym zarażeniem, to wszystkie chronią nasze zdrowie i życie. Z punktu widzenia „odbiorcy” ważne jest, żeby zaszczepić się jak najszybciej. Z punktu widzenia epidemiologicznego szczepionki można zacząć kategoryzować, ponieważ jedne w większym stopniu hamują transmisję, a inne w mniejszym. Ale tak naprawdę na tym etapie nie ma to takiego znaczenia.

Dlaczego?

Ponieważ nawet te „najgorsze” szczepionki hamują transmisję zakażenia w tak znacznym stopniu, że wyszczepienie populacji spowoduje zahamowanie pandemii. Natomiast te pojawiające się wieści, jakoby AstraZeneca masowo zabijała, Pfizer modyfikował nasze geny, a pewnie za chwile pojawi się kolejna, że po Sinovac zachorujemy na COVID-19, to są klasyczne fake newsy. Nawet nie chcę spekulować przez kogo motywowane, ale wygląda jakby ktoś wynajdował fakty o szczepionkach, po czym je przeinaczał i starał się wystraszyć wszystkich dookoła fałszywymi wnioskami. Dziś można zauważyć, że większość wybiera szczepionki mRNA, choć proszę sobie przypomnieć, na początku budziły one największe przerażenie i mówiło się, że trzeba poczekać na wektorowe.

Musimy korzystać ze wszystkich szczepionek, jakie są dostępne, nawet kiedy spadnie liczba zakażeń. Inaczej pandemia wróci. To nie magia, to po prostu choroba zakaźna.

W czerwcu mają być otwarte szczepienia dla nastolatków od 16 roku życia. Kanada szczepi już dzieci od 12 roku życia. Jak Pan myśli, jak to będzie u nas?

Jak powiedziałem, skupiłbym się w tym momencie nad większym problemem, czyli nad tym, że mamy niezaszczepione osoby z grup ryzyka. To jest priorytet. Jeżeli chodzi o nastolatki, w tym momencie możliwe jest rozpoczęcie szczepienia, zgodnie z badaniami klinicznymi, osób od 16 roku życia. Młodszych na razie nie. Trzymałbym się wytycznych Europejskiej Agencji Leków. Jej decyzje oparte są na faktach, na wynikach badań klinicznych, na ocenie skuteczności i bezpieczeństwa w poszczególnych grupach wiekowych, jak też poszczególnych grupach społecznych. Jeżeli dojdziemy do etapu, że dostępność szczepionek pozwoli na szczepienie osób młodszych – jak najbardziej należy je szczepić. Kiedy będą musieli wrócić do szkoły, oni i ich rodziny będą bezpieczne. Wbrew temu, co uważają niektórzy, dzieci i młodzież również się zarażają, mogą przenosić wirusa i mogą przyczynić się do napędzenia epidemii w kolejnych miesiącach. No i pamiętajmy, że również u najmłodszych mogą wystąpić powikłania po chorobie.

Wracając do antyszczepionkowców – wiele wskazuje na to, że środowisko przeciwników szczepień rośnie w siłę. Antyszczepionkowcy zaatakowali w mediach społecznościowych profil poseł Kingi Gajewskiej, która poinformowała, że zaszczepiła się, będąc w ciąży. Groźby dostaje prezydent Wałbrzycha – otrzymał policyjną ochronę – bo wałbrzyscy radni podjęli uchwałę o obowiązkowych szczepieniach. Antyszczepionkowcy skrzykują się w internecie i blokują terminy w punktach szczepień. Dlaczego ludzie nie wierzą w naukę?

Po pierwsze to nie dzieje się tylko w Polsce. Takie ruchy powstają na całym świecie. Świadczy to o tym, że coś popsuliśmy, jeśli chodzi o edukację. Na przełomie roku była wielka awantura o to, że RNA zmienia nam geny. A przecież wiedza o tym, czym różni się RNA od DNA jest w podstawie programowej szkoły podstawowej. Coś poszło nie tak, bo część społeczeństwa nie rozumie otaczającej nas rzeczywistości. Nie mówimy tu o nauce przez duże N; nie mówimy o nowych odkryciach. Mowa o podstawach znanych od kilkudziesięciu lat. Warto zastanowić się, czy po pandemii nie pomyśleć nad rewizją sposobu edukacji, aby bardziej skupić się na rozumieniu świata, a mniej na formułach i definicjach. Z drugiej jednak strony, pojawiają się również osoby, które posiadają wykształcenie kierunkowe i opowiadają rzeczy jeżące włos na głowie, i powielają fake newsy. Albo wykazują brak elementarnej wiedzy, albo to, co robią, jest potwornie nieetyczne. Może warto się również zastanowić, jak posprzątać na własnych podwórkach. Dochodzimy do absurdu, kiedy ktoś kwestionuje grawitację i mówi ludziom, żeby skakali z samolotu bez spadochronu. W tej narracji ci, którzy przed tym przestrzegają, to oszuści, którzy chcą zarobić na sprzedaży spadochronów.

Wśród polityków też są osoby, którzy do dziś uważają, że szczepienia osłabiają ludzi. A przecież to właśnie one powodują, że nasza odporność wzrasta.

Problem polega na tym, że próbuje się wytłumaczyć na chłopski rozum działanie ludzkiego organizmu, który jest niezwykle skomplikowany. Bardzo często prowadzi to do uproszczeń i przekłamań, które są skrupulatnie wykorzystywane przez antyszczepionkowców i inne dziwaczne grupy. Szczepionka to tak naprawdę fragment wirusa czy bakterii, dokładnie taki sam, jak ten pojawiający się w czasie zakażenia, który pokazujemy naszemu układowi immunologicznemu i mówimy mu: „Patrz i ucz się”. Bardzo często szczepionki zawierają tylko fragment wirusa, bez całej maszynerii, która ma za zadanie zablokować nasz układ odpornościowy, ma doprowadzić do przekształcenia naszej komórki w fabrykę nowych wirusów, a w efekcie do śmierci tej komórki, do rozwoju choroby. Szczepionka pokazuje naszemu organizmowi, jak wygląda wróg, ale bez zagrożenia z tym związanego. Nowsze generacje szczepionek tworzone są właśnie po to, aby zwiększyć bezpieczeństwo przy jednoczesnym zachowaniu skuteczności.

Jaka jest szansa na zbicie nieprawdziwych, idiotycznych, a w istocie niebezpiecznych argumentów antyszczepionkowców? Co powinno się zrobić?

Dzisiaj możemy jedynie o tym mówić i tłumaczyć. Ale powinniśmy się też zastanowić nad jutrem. Ta pandemia kiedyś się skończy, ale przyjdą następne. Nie chcemy powtórki z rozrywki i powinniśmy być przygotowani na nowe zagrożenia zarówno jako naukowcy, jak i społeczeństwo. Nie chcemy również, aby stare choroby znowu nam zagrażały. Krztusiec czy odra były już prawie chorobami zapomnianymi, a teraz wracają. Długofalowo powinniśmy zainwestować w edukację i wiedzę, abyśmy wszyscy rozumieli, jak działa świat i mogli podejmować w pełni świadomie decyzje.



onet.pl

Paweł Korzeniowski

12 INFLUENCERÓW STOI ZA 65 PROC. FAKE NEWSÓW O SZCZEPIONKACH PRZECIW COVID-19

Grupa badaczy z Center for Countering Digital Hate opublikowała raport, z którego wynika, że za produkcję 65 proc. fake newsów na temat szczepionek przeciw COVID-19 odpowiedzialnych jest zaledwie 12 kont w social mediach.

Center for Countering Digital Hate to organizacja non-profit zajmująca się przeciwdziałaniem hejtu w sieci. W 2021 r. specjaliści z CCDH postanowili przebadać, jakie źródła mają fake newsy na temat szczepionek przeciwko COVID-19.

Fałszywa dwunastka

Z badań wynika, że za stworzenie i rozpowszechnienie 65 proc. wszystkich kłamstw i mitów na temat szczepionek odpowiada zaledwie 12 kont w social mediach. Fałszywa dwunastka, bo tak tę niewielką grupę nazwali przedstawiciele CCDH, za pośrednictwem Facebooka, YouTube, Instagrama czy Twittera dociera bezpośrednio do 59 mln osób. Ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Spreparowane przez nich informacje są udostępnione przez kolejne osoby, co daje im zasięgi liczone w setkach milionów.

CCDH wymienia najpopularniejszych antyszczepionkowych liderów opinii w anglojęzycznym internecie. Są to: Joseph Mercola, Robert F. Kennedy Jr., Ty i Charlene Bollinger, Sherri Tenpenny, Rizza Islam, Rashid Buttar, Erin Elizabeth, Sayer Ji, Kelly Brogan, Christiane Northrup, Ben Tapper, Kevin Jenkins.

Każda z tych osób prowadzi biznes powiązany z ruchem antyszczepionkowym i „zdrowiem naturalnym”. Joseph Mercola sprzedaje w sieci suplementy diety rzekomo przeciwdziałające COVID-19, zaś małżeństwo Bollingerów za opłatą udostępnia filmy poświęcone chorobom i szkodliwości szczepionek. Z kolei Sayer Ji jest redaktorem naczelnym popularnego serwisu promującego pseudonaukę i medycynę alternatywną.

Jakie treści tworzyła „fałszywa dwunastka?”. Na przykład Ji udostępnił vital, z którego wynikało, że szczepionka Pfizer miała rzekomo zabić 40-razy więcej osób niż COVID-19, a Mercola opublikował informację o tym, że koronawirus to tak naprawdę broń biologiczna opracowana przez chińskich naukowców.

Co dalej?

Organizacja Center for Countering Digital Hate wezwała właścicieli największych platform społecznościowych do podjęcia zdecydowanych działań w celu wyeliminowania niebezpiecznych kont szerzących dezinformację na temat szczepionek. „Bierność platform w sprawie »fałszywej dwunastki« spowodował, że 105 fałszywych wpisów dotyczących szczepionek wyświetlono 29 mln razy” – czytamy w raporcie CCDH.

Facebook jako pierwszy podjął działania wobec kont wskazanych w raporcie – poinformował portal Huffpost.com. Amerykańscy przedstawiciele firmy potwierdzili, że usunęli wszystkie konta „fałszywej dwunastki” oraz kilka bliżej z nimi powiązanych.

Skip to content